Bit.ly – zwykła aplikacja do skracania linków czy coś więcej? Zdecydowanie coś więcej. To kolejne źródło informacji o Twojej grupie docelowej i dystrybucji treści. Od kiedy zaczęliśmy używać go intensywniej, odkrywamy coraz ciekawsze jego możliwości. Dziś podzielimy się nimi z Wami!

Analityka to w content marketingu jedna z najważniejszych czynności. W końcu dla każdego z nas na końcu liczą się liczby. Google Analytics to oczywiście analityczny kombajn i nie dla wszystkich intuicyjny (choć nasz ostatni wpis o Google Analitycis dla początkujących w content marketingu mógł rozjaśnić Wam co nieco). Innym narzędziem, którego potencjał nie kończy się tylko na skracaniu linków na Twittera jest bit.ly. Od kiedy z niego korzystam, mam jeszcze kilka ciekawych informacji o tym, co dzieje się z treściami.

Dokładne statystyki kliknięć

Oprócz skracania i kastomizowania linków, każdy Bitlink posiada dashboard ze statystykami. Pierwszą rzeczą, którą możesz sprawdzić to lista najczęściej klikanych linków (zaznaczając opcję „Top Performing” w górnym panelu otrzymasz informację o najlepszych linkach z ostatnich 30 dni), które udostępniłeś. Statystyki bit.ly umożliwiają mierzenie zaangażowania i dystrybucję treści w kanałach społecznościowych. Jest to nieoceniona informacja przy określaniu skuteczności treści.

bitly content marketing

Klikając w dowolny z linków, możesz dokładnie zobaczyć kiedy i jak się klikał. Tym samym wiesz dokładnie, z jakich kanałów pochodził ruch na blogu, czyli przejścia do artykułu (wykres Referrers). Wersja rozszerzona (Enterpriese) pozwala na głębszą analizę użytkowników, czy śledzenie kampanii. Ponieważ bit.ly jest łatwiejsze i przyjemniejsze w obsłudze będzie to na pewno wystarczające narzędzie dla małych biznesów lub osobistych blogów.

Bit.ly okaże się również niezbędny przy mierzeniu efektywności z Instagrama – dokładnie pokaże liczbę kliknięć linku z tego źródła. Dzięki temu sprawdzisz, czy przyjęta przez Ciebie komunikacja na tym kanale jest efektywna.

Bit.ly można wykorzystać w PR?

Kto choć raz parał się PR wie, że monitoring dziennikarzy jest bardzo trudny. A jedną z cech, której redaktorzy nie lubią u ludzi od public relations są telefony z pytaniem „Czy informacja została już opublikowana?”. (Swoją drogą, tutaj warto polecić e-book Prowly „Od informacji do interakcji, czyli o użyteczności informacji prasowej”, gdzie poczytać można o relacjach między PR-owcem a dziennikarzem).

Rozwiązaniem może być w tej sytuacji Bit.ly. Jeżeli materiały, jak zdjęcia, raport lub biografię prezesa umieścisz pod linkiem, łatwo będzie sprawdzić, ilu z redaktorów kliknęło w link i kiedy. To użyteczne, by przekonać się, czy nasza wiadomość wzbudziła zainteresowanie mediów. Oczywiście, zakładając, że pod linkiem znajduje się coś po co warto kliknąć (jak wspomniane zdjęcia).

Ważne, by pamiętać o ograniczonym zaufaniu do nieznanych linków. Lepiej nadać mu nazwę, która będzie sugerować, co pod nim znajdziemy i gdzie (np. bit.ly/ZdjeciaZespoluDropobox), niż ryzykować, że dziennikarz z obawy przed wirusem nie otworzy naszej wiadomości.

Możliwość wdrożenia marketingu wielokanałowego

Nasi konsumenci są wszędzie – na desktopie, w sieciach społecznościowych i smartfonach. Urządzenia mobilne nie służą tylko do wysyłania wiadomości na komunikatorach internetowych. Funkcja SMS ciągle ma się dobrze. Jednak wielu marketerów ma realny problem z budowaniem multi-channel marketingu m.in. w kanale mobile. Dość prostą odpowiedzią mogą okazać się tu właśnie linki.

Za pomocą linków możemy dotrzeć z naszym contentem w zasadzie wszędzie i na każdym urządzeniu. Wystarczy w wiadomości tekstowej dodać Bitlink, a następnie śledzić, a także wskazywać trendy np. które CTA działa lub o jakiej porze konwertuje najlepiej. Szczegółowy opis case study wykorzystania Bit.ly w SMS-ach można znaleźć na ich blogu.

Testowanie copy

Co działa, co się klika? Oto pytanie, które śni się po nocach nie tylko marketerom. Wiadomo, że dobry post na Facebooku lub Twitterze zachęci użytkowników do kliknięcia w link i przejście na Twojego bloga. Oczywiście jedyną drogą, aby znaleźć idealne copy  jest testowanie. Jeżeli nie masz czasu na skomplikowane testy A/B, wystarczy stworzyć dokument Excel z wariacjami copy i CTA oraz notować daty ich publikacji. Liczbę klików zmierzy jeden link stworzony w Bit.ly.

Jedna z firm, której case również możemy przeczytać na blogu Bit.ly wykorzystuje ten sposób, by znaleźć najlepiej konwertującą treść. Testy przeprowadzają na Twitterze, a „zwycięskie” copy wykorzystują na Facebooku i w innych kanałach.