Wbrew pozorom, w filmie najważniejszym elementem nie jest jedynie sam obraz. Równie istotny jest dźwięk, o czym przekonać się mogliśmy nie raz podczas oglądania pełnometrażowych filmów, zyskujących na wartości i wpływających na nasze reakcje, tylko dzięki odpowiedniemu dźwiękowi.
Nie inaczej jest w video content marketingu. Niestety, dźwięk może popsuć nawet najlepszą scenę w filmie, dlatego warto zastanowić się jakie dokładnie powinno być tło muzyczne, ale przede wszystkim nie opierać się na zasadzie “pierwsze lepsze, które raczej pasuje”.
Dobra muzyka
Pomyślcie o wszystkich spotach, reklamach, filmach czy klipach. Pamiętacie nie tylko te, które podobały Wam się wizualnie, ale w głównej mierze te, których dźwięk utkwił Wam w pamięci. Absolutnie każdy z nas ma w swojej głowie video content, który doskonale zna, tylko i wyłącznie ze względu towarzyszącej ścieżki dźwiękowej, którą jest w stanie zanucić nawet w środku nocy.
Powyższy video content jest doskonałym przykładem jak powinno wykorzystać się dźwięk w takim przekazie. Jest ostro, jest ciekawie i zachęcająco, ale przede wszystkim, niezwykle klimatycznie i efektownie. A o to właśnie chodzi.
Design dźwięku
Niestety, ale design dźwięku, to dla wielu content marketerów wciąż nieco odległy i obco brzmiący temat. Dynamiczny film? Jak najbardziej. Dynamiczny dźwięk? Niekoniecznie.
Tworząc video content, a następnie łącząc poszczególne jego elementy w jedną całość, nie można zapomnieć o trzech aspektach dźwięku. Pierwszy z nich, to dźwięk przejściowy, przemijający, drugi to dźwięk ewoluujący, a trzeci to mowa. Co oznacza to dla content marketera?
Bardzo często, słuchając naszych ulubionych piosenek, nie zdajemy sobie sprawy z dźwięków, które im towarzyszą. Chrząknięcia, stukoty szklanek, oddalone rozmowy, stukające obcasy w tle. Wszystko to wpływa na efekt końcowy, kojący dla naszych uszu i tworzący artystyczną całość.
Głównym założeniem designu dźwięku jest więc stworzenie żyjącej przestrzeni tegoż dźwięku, dzięki któremu content nie jest płaski. Każdego dnia słyszymy rozmowy na drugim końcu tramwaju, stukot obcasów sąsiadki z pietra wyżej czy jadącą w oddali karetkę. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to jest właśnie nasza przestrzeń dźwiękowa, którą należy przełożyć również do filmu. Istotny jest dźwięk ołówka rysującego po kartce papieru, charakterystyczny dźwięk zaciąganego hamulca ręcznego w samochodzie, a nawet… wyrywanej kości. Zobaczcie, jak kolosalny wpływ może mieć to na postrzeganie całego filmu:
Jak osiągnąć zadowalający efekt?
No właśnie, jak to zrobić, bez konieczności utraty większości budżetu? Oprócz współpracy z wykwalifikowanym designerem dźwięku, korzystną opcją jest zdecydowanie się na projektowanie dźwięku na własną rękę. Odwzorowanie codziennych dźwięków w filmie, można zdobyć poprzez ich nagrywanie. Pamiętajcie tylko, że najpierw film, później dopasowane do nich dźwięki. A co zrobić z dźwiękami, których nijak nie da się nagrać? Obecnie można je pobrać z wielu źródeł, np. z Pond5, FreeSound czy AudioJungle. Widz na pewno doceni Wasz wkład w efekt końcowy, który może pozostać mu w pamięci na wiele lat…