Przez lata miałem okazję dziesiątki, a może i setki razy rozmawiać niczym Marcin Prokop „z tymi, co się znają”. Wielu na zadane w tytule pytanie z pobłażaniem mówiło: „Nie masz kasy, to się za to nie bierz!”. Inni wróżyli znikomy sukces, czyli spektakularną klęskę. A jak jest naprawdę? Czy można robić wartościowy content marketing przy ograniczonych zasobach finansowych? Przekonaj się!
Nauka nie idzie w las
Wychodzę z założenia, że wszystkiego można się w życiu nauczyć. No może oprócz zwijania języka w rurkę czy ruszania uszami – to albo masz, albo oglądasz u innych. W przypadku content marketingu najszybsze, a przy tym całkiem wymiernie przyjemne efekty osiągniesz, gdy postawisz na edukację. Nie chodzi o wertowanie przestarzałych podręczników i wysiadywanie wykładogodzin. Chodzi o podglądanie działań osób, które zęby zjadły na marketingu.
Nie mówię tu o tych, co zjedli swe uzębienie, opowiadając o marketingu w czasie niezliczonych konferencji, jakie jeszcze do niedawna tak szczelnie zapełniały wiosenne i jesienne kalendarze. Mówię o rzeszach marketerów z małych, średnich, a czasem także wielkich przedsiębiorstw, którzy realnie pracują i „dowożą”. Z reguły na próżno szukać ich nazwisk w annałach „Marketingu AD 2019” czy lat poprzednich. Ale to oni sprawiają, że z zadowoleniem − a to rzadkie nader zjawisko wśród „tych, co się znają − czytamy kolejny newstletter, który ląduje w naszej wiecznie przepełnionej skrzynce. Albo jeszcze lepiej – może nie mamy niepohamowanej przyjemności w czytaniu, jednak wrzucamy produkt do koszyka i klikamy „Zapłać”.
To właśnie od takich osób musimy się uczyć. Porównywać działania, zapoznawać się z językiem komunikatów, podglądać te najmniejsze triki i na podstawie połączenia swojej wiedzy oraz osiągnięć innych, budować własne rozwiązania. Nie będę kłamał. To kosztuje. Mowa jednak o czasie, a nie wymiernych polskich złotych czy dolarach.
Bądź gościem
Chcąc zacząć swoją przygodę z marketingiem treści, nie musisz od razu budować dla niego obszernego apartamentowca. Na to przyjdzie czas. Wprawki w wykończeniówce warto robić w domu kogoś innego, czyli w mediach, które nie należą do Ciebie, ale… mają redakcję, która chętnie pomoże Ci w ulepszeniu Twoich treści (chociażby przestawiając politykę redakcyjną czy korygując teksty) oraz posiadają zasięgi. Dzięki temu swój warsztat tworzenia treści możesz ćwiczyć pod okiem tych, co już wiedzą, z czym się je content marketing oraz jak robić to tak, by przynosiło efekty. Jak tego doprowadzić?
Publikuj na zewnętrznych platformach
Napisz kilka artykułów, które dotyczącą Twojego biznesu. Opublikuj je na LinkedIn, Quora czy Medium. Dzięki temu, że to platformy stworzone do dzielenia się treściami, nie musisz się tu martwić takimi technikaliami jak HTML, hosting i dziesiątki innych spraw. Na to jeszcze przyjdzie czas. Po prostu twórz. Oczywiście idealnie będzie, jeśli swoje treści możesz skonfrontować z kimś w firmie czy też poza nią. Niech taka osoba poprawi Twój tekst i szczerze powie Ci, co poprawić. Jeśli brakuje Ci takiej osoby – napisz do mnie 😉
Twórz prasówki, komentarze i podsumowania
Dużo czytasz o swojej branży? Interesujesz się nowinkami i podglądasz kroki konkurencji w kraju i na świecie? W ramach „wyrabiania pióra” możesz więc komentować treści tworzone przez innych. Dobrym na to przykładem są wszelkiego rodzaju „prasówki” czy „podsuwania tygodnia”. Pamiętaj tylko o tym, że to działanie ma być TWÓRCZE. Co to oznacza? Że w przypadku Twojej aktywności branżowej musisz zapewniać swoim odbiorcom wartość dodaną. Może nią być interesujące – a przy tym warto, żeby było logiczne i oparte na faktach – zestawianie danych z rodzimego rynku i Europy czy świata. Jeśli masz dużą wiedzę o swojej branży, to możesz pokusić się o komentowanie sytuacji przedsiębiorstw w kontekście działań rządu czy szerokich trendów ekonomicznych. Daj użytkownikom Twoich treści wiedzę, a na pewno wrócą do Ciebie i Twojej firmy po produkty lub usługi, gdy będą ich potrzebować.
Kiedy już obrośniesz w pierwsze piórka, wproś się do kogoś na chatę. A dokładnie na bloga czy podcast. Zacznij budować swoją markę osobistą, która będzie spójna z nadrzędnym celem – promowaniem produktu czy usługi, którą reprezentujesz.
Skorzystaj z tego, co tworzą inni
Optymalizując kosztowo działania z zakresu marketingu treści, możesz także wykorzystać wiedzę, pracę i pomysły innych. Jak to zrobić, żeby nie wyjść na złodzieja i taniego cwaniaka? Wystarczy, że w strategię rozwoju content marketingu wpiszesz udział specjalistów zatrudnionych w Twojej organizacji lub firmach, z którymi pracujecie. Jeśli udało Ci się wdrożyć rozwiązania z poprzednich akapitów, to znasz już „smak sławy”. Pora pomóc innym współpracownikom budować swoją markę osobistą eksperta. Szybko zobaczysz, jak wiele radości możesz sprawić publikacjami, które w całości stworzą specjaliści reprezentujący Twoją markę lub tylko się w nich wypowiedzieli w roli doświadczonego reprezentanta danego zawodu czy branży. Uśmiech na ich twarzach to sprawa bezcenna, a za wszystko inne zapłacisz…
… treściami tworzonymi przez Twoich klientów. Tak. Dobrze czytasz. Z czasem zapewne uda Ci się stworzyć markę, która będzie na tyle bliska serca użytkowników, że sami będą chcieli tworzyć treści z nią związane. Jak to wygląda? Kojarzysz mechanizm, jaki towarzyszył lepiejom? Tym razem nie chodzi o humorystyczne poetyckie utwory Wisławy Szymborskiej. W branży marketingowej o wiele lepiej, nomem onem, znana jest kampania Żywca. Tak, to fani tej piwnej marki na przełomie 2012 i 2013 roku wymyślali na potęgę rymowanki. A może coś z nowszych czasów? Zauważasz, jak wiele osób w mediach społecznościowych oznacza hashtagami brandy, z którymi spędzają czas? I nie chodzi tu o płatną reklamę. Bo niech kamieniem rzuci ten, kto wśród bliższych czy dalszych znajomych nie ma fana sportu, co w czasie kwarantanny raczy postami na Instagramie z oznaczeniem #zwift. To przykłady wspaniałych treści, jakie zbiorczo można nazwać user generated content. Rolą dobrego content marketingowca jest tylko wpaść na pomysł, jak po pierwsze rozbudzić w sympatykach marki kreatywność i chęć chwalenia się częścią swojego życia, a po drugie spiąć to z szeroko zakrojonymi działaniami komunikacyjnymi przedsiębiorstwa.
Więcej o user generated content przeczytasz w osobnym artykule.
Odważ się i idź na całość
Ostatnim, najtrudniejszym etapem content marketingu jest działanie „na swoim”, czyli założenie własnego miejsca w sieci. Dlaczego własnego? Ponieważ tylko Twoja domena, która jest bliżej lub dalej sprzęgnięta ze stroną marki, daje Ci pewność, że wszelkie wyniki działań procentują na pozycję w sieci. Treści publikowane w mediach społecznościowych, na przykład na Facebooku czy LinkedIn, wzbogacają te domeny. Tak, to Ty i Twoja marka jesteście w tym momencie dostarczycielami user generated content dla mediów, które ani przez moment nie należą do Ciebie. Jeśli nie wierzysz mi na słowo, to przeczytaj uważnie regulaminy tych mediów lub zapoznaj się z przypadkiem tego, co spotkało markę Brand24 w 2019 roku.
Gwarantuję, że samodzielne postawienie choćby prostego bloga, systematyczne jego prowadzenie, wypełnianie go pożądanymi przez potencjalnych klientów treściami i rozwijanie to ciężka praca. Jednak w tym dziele może pomóc Ci masa treści dostępnych w sieci oraz wiedza specjalistów. Pierwsze kroki już za Tobą – jesteś tu, docierasz właśnie do końca tekstu i szukasz przełożenia przeczytanych wniosków na swój biznes. Trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że wkrótce podzielisz się ze mną sukcesami lub zapytasz o radę, co zmienić, żeby działało jeszcze lepiej. Wraz z zespołem naszych specjalistów zawsze jestem do Twojej dyspozycji!