Kiedy zaczynamy brać pod uwagę jakość i wartość naszych treści dla użytkownika, od razu pojawia się termin thin content. Czym jest? Jak się ma do SEO? I jak sprawdzić, czy Twój content jest thin?
W świecie marketingu od dawna funkcjonuje stwierdzenie, że „content is the king”. Większe i mniejsze marki starają się do niego stosować, tworząc strategie content marketingowe, prowadząc własne blogi i dystrybuując je w różnych kanałach. Gdyby to tylko było takie proste! Nie wystarczy tylko pisać, by zapewnić sobie wysokie pozycje w wyszukiwarkach. Trzeba jeszcze pisać dobrze – dobrze, czyli wartościowo.
Co to jest thin content?
Mówiąc w skrócie – thin content to treść bez wartości. Taka, która nie daje użytkownikowi odpowiedzi na zadane pytanie. Ile razy Tobie zdarzyło się trafić na takie strony? Wysoko wypozycjonowane, ale tak naprawdę nieoferujące konkretnej odpowiedzi. Dzieje się tak często, gdy marka nie do końca rozumie, na czym polega content marketing, albo woli postawić na ilość niż na jakość.
Co jeszcze może świadczyć o tym, że mamy do czynienia z thin contentem?
- Duże zagęszczenie słów kluczowych w nienaturalnej formie,
- Duża liczba mało wartościowych linków w treści,
- Mała ilość tekstu, powtarzająca się na kilku podstronach lub przekopiowana z innych źródeł,
- Treść tworzona automatycznie.
Thin content a SEO
W tym miejscu mógłbyś zapytać, czy to naprawdę takie ważne, by content był „rich” zamiast thin. O ile nie chcesz zrazić do siebie Google’a i odwiedzających Twoją stronę, to odpowiedź jest twierdząca – tak to wyjątkowo ważne. Dlaczego?
Wpływ na pozycjonowanie
Jeśli użytkownik spędza na stronie niewiele czasu, a następnie powraca do wcześniej wpisanego zapytania, to jest to dla Google’a znak, że na tej stronie nie ma wystarczającej odpowiedzi. Idąc dalej, strona nie ma za wiele do zaoferowania, więc nie warto jej pokazywać użytkownikom. Jeśli taka sytuacja zdarza się często, to dbając o komfort użytkownika, algorytm „zrzuci” Twoją stronę na dół wyników wyszukiwania. A podobno, jeśli chcesz coś bardzo dobrze ukryć, to druga strona wyników w Google’u jest na to najlepszym miejscem.
Wpływ na doświadczenie użytkownika
To, w jaki sposób wyszukiwarki zareagują na Twój thin content, to jedna kwestia. Druga, nawet bardziej istotna, to reakcja samego użytkownika. Jeśli w artykule nie znajdzie odpowiedzi na swoje pytania, to szanse, że zapamięta lub zapisze stronę, jako rzetelne źródło informacji, są naprawdę niewielkie. Sam z siebie może już na nią nie wrócić, a tym samym tracisz okazję na budowanie wokół bloga zaangażowanej społeczności. Taki nic niewnoszący artykuł nie zostanie przekazany dalej ani polecony.
Thin content – jak go sprawdzić?
By sprawdzić, czy Twój content jest thin, możesz posłużyć się zarówno zdrowym rozsądkiem, jak i narzędziami.
Po pierwsze: rozsądek
Warto w pierwszym przypadku skorzystać z pomocy osoby niezwiązanej z tworzeniem treści na stronę, ale znającą jej aspekty merytoryczne. Poproś ją o przeczytanie wpisów i stwierdzenie, czy artykuł dostarcza wystarczających odpowiedzi na zadawane pytania. Czy tekst czyta się łatwo i bez wysiłku? Czy forma jest odpowiednia dla Twoich odbiorców? (Innej formy będą szukać laicy, innej specjaliści).
Nie koncentruj się zbyt mocno na długości tekstu. Długi, ale pozbawiony sensu artykuł nie będzie rankował lepiej niż krótka, ale treściwa notka. Najlepiej byłoby zadbać o oba aspekty równocześnie, ale jeśli to niemożliwe, nie rozpychaj tekstu do nienaturalnych rozmiarów „słowami-zapychaczami”.
Po drugie: narzędzia
By sprawdzić, jak Twoje treści wyglądają w wyszukiwarce warto skorzystać na przykład z narzędzia ScreamingFrog. To ogromne źródło danych o stronie. By zebrać przydane dane do analizy thin contentu, warto spojrzeć w nim na kolumnę „Word Count”.
Szczególną uwagę trzeba zwrócić na podstrony z najmniejszym wynikiem, bo zazwyczaj takie rankują nisko. Na ich optymalizacji warto się skupić w pierwszej kolejności i dążyć do podobnych liczb, jakie w analizie uzyskały najlepiej wypozycjonowane podstrony. (Oczywiście analizę pozycji fraz kluczowych musisz przeprowadzić już za pomocą innych narzędzi, np. Senuto. Pamiętaj też, że objętość tekstu to tylko jeden z wielu czynników, jakie mają wpływ na pozycję Twojej strony).
Pomocna może być także popularna wtyczka YoastSEO. Jeśli z niej korzystasz, to świetnie znasz uczucie zadowolenia, gdy wszystkie kropki oznaczone zostają zielonym kolorem. Wtyczka ta nie jest idealna, ale na pewno przyda w określeniu, czy tekst nie jest za krótki, czy nie zawiera zbyt małej/zbyt dużej liczby słów kluczowych i czy fraza kluczowa nie została już wcześniej użyta w innym artykule.
Jak pisać, by Twój content był rich?
Jeśli dbasz o jakość strony, diagnoza to podstawa. Gdy już ją postawisz, czas przejść do działania. Co warto robić, by poprawić swój content?
- Zaktualizuj swoje treści zgodnie z aktualnymi wytycznymi SEO: odpowiednie (czyli nie za duże i naturalne) zagęszczenie słów kluczowych, wyróżnione nagłówki i tytuł, linkowania między artykułami.
- Aktualizuj swoje treści także merytorycznie. O tym, jak to zrobić, przeczytasz w artykule 5 sposobów na odświeżenie contentu.
- Opracuj strategię content marketingową opartą na researchu słów kluczowych. Dzięki temu zadbasz o to, by Twoje treści naprawdę wyczerpywały temat, a sam blog stał się źródłem rzetelnej i szerokiej wiedzy.
- Zadbaj o przyjazny adres URL zawierający słowa kluczowe adekwatne dla tematu podstrony. Pamiętaj, że przyjazny adres URL nie zawiera znaków specjalnych i jest możliwie jak najkrótszy. Tak jak adres tego artykułu 😊
- Pamiętaj o „okruszkach”. Menu z breadcrumbs znacznie ułatwi wyszukiwarkom zrozumienie architektury Twojej strony.
- Uzupełnij atrybuty „alt” w obrazkach. Pamiętaj, by opisać w kilku słowach to, co jest widoczne na obrazku, a przy tym użyć słów kluczowych dopasowanych do strony.
- Dodaj wewnętrzne linkowania w artykułach. Jako kotwic, tzw. anchorów, używaj słów, które mają znaczenie dla sensu artykułu, tak by tworzyć czytelne dla Google’a powiązania miedzy treściami.