Blogi firmowe, to temat rzeka. Są nieodłączną częścią strategii content marketingowej, ale wciąż pojawiają się pytania takie jak to: Czy blogi nadal są przydatne dla reklamodawców? A jeśli tak, to jak długie teksty powinny się na nich pojawiać?
W zeszłym roku, firma Research Now przeprowadziła analizę na temat wpływu blogów na konsumentów w Wielkiej Brytanii. Okazało się, że to medium nadal ma się bardzo dobrze. Nawiązując do badań Research Now, aż dwie na trzy osoby czytają blogi kilka razy w ciągu tygodnia. Nie dziwi więc fakt, że marketerzy B2B uzbrojeni w tę (ale i nie tylko) wiedzę, aż w 80% przypadków zakładają w swojej strategii prowadzenie właśnie bloga. Dla porównania, dwa lata temu wskaźnik ten wynosił 60%.
No dobrze, ale przejdźmy do rzeczy. Jak to się dzieje, że artykuły na blogu potrafią pompować ruch na stronie przez pierwszy tydzień po ich opublikowaniu, podczas gdy posty w mediach społecznościowych, potrafią to robić nawet przez DWA LATA?
Tutaj z rozwiązaniem przychodzi, o dziwo, długa forma artykułu. Jedną z zalet długich artykułów, jest ich indeksowanie przez wyszukiwarki, które poniekąd zatrzymują właśnie takie teksty na “wieczność”. Podejmując wyzwanie, brzmiące “posty sponsorowane”, ich wydawcy wiążą się z kwestią limitu znaków, oznaczającą dla artykułu jego ubogi rozmiar. Okazuje się jednak, że długi tekst wcale nie przeraża czytelnika.
Według badania BuzzSumo, w którym przeanalizowano ponad 100 artykułów, w końcu ukazano potęgę długich artykułów. Teksty liczące pomiędzy 3 a 10 tysiącami słów, konwertują najlepiej i mają najlepsze udziały w share’owaniu na mediach społecznościowych. Jednocześnie, aż 16 razy częściej wydawcy decydują się na opublikowanie tekstu krótkiego. Może i długie posty na blogu wymagają większego nakładu pracy i czasu, ale są zdecydowanie efektywniejsze i mają mocniejszy wpływ na czytelników. Co ciekawe, dłuższe teksty, w przeciwieństwie do tych krótszych, zdecydowanie częściej był przesyłane do kolejnych osób za pomocą poczty elektronicznej.
Takie wyniki rzutują na to, co powiedzą i co wymyślą marketerzy – mamy bowiem do czynienia z coraz większą popularnością Snapchata i Vine, na których rządzą przecież krótkie materiały contentowe. Warto jednak pamiętać o tym, że to blogi mają zdecydowanie niższy wskaźnik zanikania. Oczywiście, to wspaniale, że treść np. na Instagramie zdobywa w momencie mnóstwo polubień, ale nikt nie wróci na to konto, jeśli nie będzie na nim odnośnika do długiej i wartościowej treści. A to właśnie zapewnia content na blogu. Jasne, ludzie uwielbiają share’ować śpiewające i tańczące kotki, ale faktem jest również to, że zależy im również na inteligentnej i wartościowej (w domyśle: dłuższej) formie tekstu.